- Byłem skryty, trochę nieśmiały, a dużo "nieśmialuchów" wybiera aktorstwo. Na moim roku było sporo takich osób. Introwertycznych, zamkniętych, niepewnych. Uchodziliśmy za dosyć trudny rok: indywidua, które nie za bardzo chciały ze sobą współpracować. W moim wypadku aktorstwo podziałało jak terapia - wyznaje aktor na łamach magazynu "Claudia".
- Jestem tak samo pogubiony jak byłem, ale już bardziej samoświadomy. Na początku szkoły bałem się egzaminów, bałem się wychodzić na scenę. Dojrzałem do stanu, w którym wychodzenie przed publiczność sprawia autentyczną przyjemność, nie czuję, że się do czegoś zmuszam - dodaje G. Daukszewicz.