- Kiedy się zakocham, stać mnie na wielkie gesty, budzi się we mnie romantyk - zdradza w wywiadzie dla magazynu "Pani". - Kiedyś chciałem zrobić dziewczynie niespodziankę: kupiłem ogromny bukiet róż i włamałem się na klatkę schodową jej bloku. Jeden kwiat położyłem pod drzwiami i narysowałem strzałkę do kolejnego, który był w windzie. Potem do jeszcze kolejnego i jeszcze. Strzałki kończyły się przy moim samochodzie, gdzie w bagażniku czekał cały kosz róż. A potem pojechaliśmy na nocny spacer nad Wisłę i piliśmy wino pod gwiazdami…
Ech, gdyby wszyscy na walentynki mieli taką fantazję...