- Mój ojciec był wojskowym, więc dużo czasu spędzałam bawiąc się na poligonie. Czułam się tam jak w domu. Może miałam w sobie coś z chłopca? - wspomina aktorka na łamach "Show".
Za to na wakacjach, w domu babci, Anita zamieniała się w małą gwiazdę sceny…
- Pamiętam, że u niej w kuchni wisiała kotara. Oczywiście natychmiast z kuzynkami wpadłyśmy na pomysł, by zrobić z niej kurtynę. Ja, ponieważ byłam najstarsza w grupie, wymyślałam repertuar naszych przedstawień. Jako dyrektorka wiejskiego teatrzyku byłam strasznie wredna! - śmieje się artystka.