12 lat - dokładnie tyle „Na dobre i na złe” gości na antenie Telewizyjnej Dwójki! Gdy 7 listopada 1999 roku do emisji trafił pierwszy odcinek, chyba nikt z ekipy, czy nas - odbiorców nie przypuszczał, że serial będzie realizowany tak długo!
Zima 1999 roku
Początkowo akcja serialu skupiała się przede wszystkim na trójce przyjaciół ze studiów, którzy w wyniku różnych zawirowań życiowych po latach spotkali się w jednym szpitalu. W miejscowości o przyciągającej nazwie - Leśna Góra. Miejscowości, gdzie żywot rozpoczął - jak się z biegiem lat okazało - najlepszy szpital w Polsce, którego próżno szukać na mapie. Chociaż pewnie niejedni próbowali. Główni bohaterowie - Zosia (Małgorzata Foremniak), Jakub (Artur Żmijewski) oraz Bruno (Krzysztof Pieczyński) stali się magnesem, który miał zachęcić widzów do zasiadania przed telewizorami. To trio miało pokazać, że prawdziwa przyjaźń istnieje i że może przetrwać wszystko. Że nawet po latach rozłąki można mieć o czym rozmawiać, razem się śmiać, uprawiać wspólne hobby (jazda konna). Że można być oddanym przyjacielem zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
Jak jest teraz?
Po 449. odcinkach, wraz z rozwojem serialu oraz bohaterów, nastąpiły zmiany. Pierwsza dość znacząca i zarazem zaskakująca pojawiła się w wyniku odejścia 1/3 naczelnego składu, czyli Brunona Walickiego. Mimo że prawie natychmiast na jego miejsce został wprowadzony nowy lekarz, którego gra Radosław Krzyżowski, na pierwszy rzut oka było widać, że jest inaczej. Dawny charakter, znany z pierwszych odcinków, powoli znikał. Relacje prywatne bohaterów nie były już na pierwszym planie. Owszem, przewijały się przeróżne wątki, nawet bardzo znaczące, aczkolwiek widać było, że akcja koncentrować się będzie głównie na życiu szpitalnym bohaterów. A także problemach szpitala, które najczęściej przedstawiane są na tle zawirowań w polskiej służbie zdrowia. Kiedyś szpital był tylko tłem. To, że akcja toczy się wokół ośrodka medycznego, a bohaterowie są lekarzami, przed laty miało jedynie wzmocnić ich pozytywny wizerunek. Dziś jest inaczej - bohaterowie są dopełnieniem dla innych wydarzeń. Porównując pierwsze odcinki serialu z nowymi, mogę śmiało napisać, że zmieniło się praktycznie wszystko. Począwszy od wyglądu szpitala, po personel, w którym trudno znaleźć osoby, które z serialem związane były od pierwszego odcinka. Czy to źle? O wadach i zaletach zmian dywagować można długo. Pewnie kiedyś skupię na tym uwagę nieco dokładniej. Teraz, parząc na zmiany, jakie zaszły w „Na dobre i na złe”, możemy powtórzyć słowa piosenki Anny Jantar: nic nie może przecież wiecznie trwać...
Kasia Szłykowicz