
Data publikacji: 2015-09-28
Mówiąc o swoim wieku, Barbara Krafftówna nie traci poczucia humoru.
- Kiedyś usłyszałam, że gdy przeskoczy się dwie siódemki (77), czyli dwie "siekierki", to później żyje się długo i szczęśliwie. Nie byłam pewna, czy doczekam tych siekierek. Doczekałam i żyję! Mam teraz nowy cel. Doktor Michał Sadowski, mój serdeczny przyjaciel, oświecił mnie, że teraz muszę przeskoczyć trzy kaktusy, czyli 111... - zdradza gwiazda w jednym z wywiadów.
Przez kilkanaście lat aktorka mieszkała w USA. Ale z Polską kontaktu nigdy nie straciła.
- Po prostu tak mi się życie ułożyło, że często musiałam pakować walizkę i ruszać w drogę. Ja z natury jestem ciekawa świata, ludzi, zdarzeń – wyznaje.
- Mam duszę podróżniczą, wędrowną. Czuję w sobie wciąż niezaspokojoną potrzebę poznawania nowych miejsc i ludzi. Jak powiadał Witkacy: "chcica, nieustająca chcica". Mam taką "chcicę" na życie, na przemiany. Chętnie poduczyłabym się jakichś nowych zawodów, jak tapicerka czy stolarstwo. Z pewnością nie zaszkodziłoby mi to w aktorstwie! – żartuje gwiazda i dodaje:
- Wiem, że los zawsze może mnie zaskoczyć. Jednak ja lubię jego niespodzianki, poza bolesnymi...
W "Na dobre i na złe" Barbarę Krafftównę zobaczymy w roli pani Haliny – romantycznej pensjonariuszki domu opieki, która dla miłości jest gotowa... nawet na ucieczkę na drugi koniec świata! Wybrankiem jej serca będzie pan Jan (w tej roli właśnie Wiesław Michnikowski). Jaką niespodziankę szykuje dla nich los? Odpowiedź tylko w kolejnym odcinku "Na dobre i na złe"!