Janusz Zakrzeński wystąpi gościnnie w 318. odcinku "Na dobre i na złe" w roli pana Zygmunta, weterana Powstania Warszawskiego i bliskiego znajomego Kuby.
Benedykt z "Nad Niemnem", marszałek Piłsudski z "Polonia Restituta", czy profesor Dziduszko z serialu "M jak Miłość" – każda z jego kreacji jest niezapomniana. Janusz Zakrzeński jest też autorem kilku książek, m.in. wspomnień "Co mi zostało z tamtych lat". Wszechstronny talent odziedziczył po rodzinie – w której artystów nie brakowało.
- Dziadek ślicznie malował, kopiował, pisał wiersze. Mama śpiewała w operze we Wrocławiu. Ciotka, jej kuzynka, Krystyna Jamroz była śpiewaczka operową - miała piękny głos, kolejna ciotka była aktorką w Teatrze Słowackiego w Krakowie... – wspomina gwiazdor w jednym z wywiadów.
Zanim zdecydował się na naukę w PWST w Krakowie, aktor studiował jednak... medycynę! Powód?
- Miałem przyjaciela, z którym w gimnazjum siedziałem w jednej ławce. Edek wybrał medycynę, więc ja jako najlepszy jego przyjaciel też poszedłem na medycynę. Nie był to czas stracony. Na studiach byłem półtora roku, potem jeździłem w pogotowiu ratunkowym. Obserwowałem ludzi, widziałem ich w sytuacjach ekstremalnych. Tam poznawałem człowieka i prawdę o nim... - wyznaje aktor.
Czy te doświadczenia przydały mu się na planie "Na dobre i na złe" – gdy sam zagrał pacjenta, którego czeka ciężka, zagrażająca życiu operacja? Odpowiedź poznamy już w niedzielę...