- Każda spędzona tam godzina jest dla mnie prezentem. Nie umiem tego nawet wytłumaczyć. Po prostu przyjeżdżam i... od razu zaczynam inaczej oddychać – wyznaje w rozmowie z "Przyjaciółką". - Wsiadam w samochód, biorę mapę i jadę do jakiegoś miasteczka z przewodnika czy z opowieści przyjaciół. Łażę po nim, kupuję jakieś drobiazgi, siadam w knajpce, przyglądam się ludziom... Uwielbiam taki rodzaj odpoczynku. Nie lubię leżeć na plaży i smażyć się na słońcu – dodaje gwiazda.
A co w Toskanii urzeka Ją najbardziej? Okazuje się, że... niezmienność.
- Jest takie miasteczko, San Gimignano, do którego trafiłam, gdy kilkanaście lat temu pierwszy raz tam, pojechałam – zdradza Olga Bończyk. - Dziś wciąż jest takie, jakim go zapamiętałam przed laty. Te same domy, uliczki, kafejki... Absolutnie nic się nie zmieniło. I to jest piękne.