"Cztery łapy? Ja mam w domu dużo więcej! Na stałe mieszkam z trzema kotami, a w biurze (prowadzę Agencję Fotograficzną) mam trzy następne. To stworzenia po przejściach: okaleczone przez ludzi, potrącone przez samochody, pogryzione przez psy... Jedna z kotek, nim ją przygarnęłam, przez trzy dni leżała chora na trawniku.
Wśród moich zwierząt nie ma "rasowców". Wszystkie są "kocmołuszkami" i jest to określenie pieszczotliwe. Kocham je! Kocham zresztą wszystkie zwierzęta. W dzieciństwie hodowałam też gołębie, psy, myszki, chomiki, ślimaki, rybki... Ale wydaje mi się, że dzisiaj to koty najbardziej potrzebują mojej pomocy. W świecie zwierząt są prawdziwymi pariasami i "chłopcami do bicia".
Ludzie, którzy z nimi walczą opowiadają banialuki o tym, że koty jedzą ze szczurami z jednej miski, roznoszą prusaki, są wredne, przegryzają gardła, przynoszą pecha... A tak naprawdę to istoty bezbronne! Los bezdomnych kotów w mieście to ROZPACZ. Wystarczy rozejrzeć się. Są na każdym podwórku: głodne, szczute, przemarznięte, przeganiane, wyrzucone ze swoich domów, bo już przestały być zabawne. To przerażające, jakie sposoby człowiek jest w stanie wymyślić, by zadać im ból. Los moich kotów odmienił się. Teraz to "paniska". Zawsze pełna miska, ciepło, sucho, bezpiecznie. Okazane serce i cierpliwość z "dzikusa" z czasem zrobią mruczącą "przytulankę". Ale trzeba sobie na to zasłużyć. Kot to stworzenie dla cierpliwych. A ja szanuję je właśnie, i wielbię, za ich godność, nieprzekupność, niezależność.
Historie i przejścia mojej czeredy uwrażliwiły mnie na los tych, które jeszcze tułają się i walczą o przeżycie kolejnego i kolejnego dnia na tzw. wolności. Razem z koleżanką opiekujemy się sporą gromadą kotów żyjących na okolicznych podwórkach. Staramy się zapewnić im tę szczyptę "luksusu". A więc: dostają dwa razy dziennie jeść, mają swoje miski i SWOJE IMIONA!
A ponieważ te kocie nieszczęścia żyły pod samochodami - bo "dobrzy, czyści ludzie" szczelnie pozamykali piwnice, zamurowali i pozabijali blachą okienka i kawałek śmietnika zaadaptowałyśmy na ocieplone styropianem pomieszczenie. Mają więc przytulisko, mają "swój adres". Bycie przyjacielem kota wymaga trudu i cierpliwości, ale bycie wolnym kotem wśród ludzi to już prawdziwy HEROIZM!"