Mijający rok był dla mnie wyjątkowy, bo zostałam mamą. Miałam kilkumiesięczną przerwę w zdjęciach do „Na dobre i na złe”, a niektóre spektakle, te mniej wyczerpujące fizycznie, grałam do piątego miesiąca ciąży. Na chwilę zwolniłam po niezwykle intensywnych zawodowo pięciu latach, z czego się bardzo cieszyłam. Mogłam odpocząć, świadomie przygotować się do macierzyństwa, poczytałam i przyszykowałam mieszkanie na przybycie nowego członka rodziny.
Sylwestra prawdopodobnie spędzę w domu, ale chodzi mi po głowie szalony lot do jednej z europejskich stolic. Może w ostatniej chwili kupię bilety i gdzieś się wybierzemy. Niezależnie od tego, czy wyjadę, czy zostanę w Polsce, tego dnia będę się zastanawiała, co przyniesie 2014 rok. To jedno z moich głównych zajęć w ostatnim czasie. W styczniu kończę urlop macierzyński i wracam do pracy. Teraz biorę odpowiedzialność za dwie osoby. Muszę wszystko dobrze ułożyć, żeby mój syn jak najmniej na tym ucierpiał. Początek roku zapowiada się bardzo intensywnie - będę miała spektakle w Bydgoszczy, co wymaga podróżowania, i wracam na plan „Przyjaciółek” oraz „Na dobre i na złe”. Produkcje obu seriali są przychylnie nastawione do mojego macierzyństwa, mogę liczyć na ich wyrozumiałość. Nie oczekują ode mnie cudów. Wiedzą, że na razie nie mogę pracować pełną parą i uwzględniają to podczas planowania zdjęć z moim udziałem.
Lena, którą gram w „Na dobre i na złe”, niedawno urodziła synka, a przecież cały czas ciąży nad nią widmo choroby nowotworowej. Niby jest już w porządku, ale wciąż istnieje zagrożenie. Scenarzyści nie mogli w takiej sytuacji wprowadzić do jej wątku kolejnego dziecka. Na moim fanpage'u na Facebooku dziewczyny mocno przeżywają, że Lena rozstała się z Witkiem (Bartosz Opania) i że on tak słabo się stara, żeby ją odzyskać. Gdy czytam te wpisy, szkoda mi rozczarować fanki naszego związku. Na razie nie dojdzie do rozwodu, bo Latoszek zostanie ciężko ranny...