Kim jest Pani bohaterka z "Na dobre i na złe"? Kolejną pacjentką szpitala?
Gram Beatę, koleżankę doktor Hany. Razem trenujemy boks i wspieramy się w naszych
perypetiach z facetami. Beata jest po ciężkich przejściach ze swoim byłym chłopakiem
- Rafałem. Możemy się tylko domyślać, że ich rozstanie odbyło się w dość dramatyczny
sposób i teraz Beata próbuje to wszystko odreagować. To mocna kobieta i łatwo się
nie poddaje. Więc zamiast łykać proszki od psychologa, woli "wycisk" na sali
treningowej. Albo na stoku w górach.
Boks? To brzmi groźnie...
Na planie był obecny trener polskiej reprezentacji w boksie, więc dostałyśmy z
Kamillą super profesjonalne przeszkolenie! I kto wie, może teraz "zgłębię" temat?
Boks na pewno pomaga wyrzucić z siebie złe emocje.
Ale dotąd chętniej trenowała Pani chyba w baletkach? Taniec to Pani największa
pasja?
Tak, właściwie uczę się go cały czas! Zaczęłam w wieku kilku lat, potem była
Gawęda i Szkoła Baletowa, później warsztaty i kursy z technik współczesnych. Jestem
dość emocjonalną osobą i taniec pomaga mi te wszystkie moje emocje przepracować i
wyrazić. Najbardziej "wyżywam się" tańcząc improwizację kontaktową i balet. Chyba
dlatego, że czasem potrzebuję dyscypliny i ciasnej formy, a czasem pełnego luzu i
wolności.
Co jest ważniejsze - taniec czy aktorstwo?
Dla mnie właściwie niczym się nie różnią! W obu interesuje mnie prawda - prawda
obecna w ciele.
Wiem, że aktorstwo studiowała Pani w USA - w Terry Schreiber Studio i The Lee
Strasberg Theater and Film Institute.
Tak, miałam tę szansę - w dużej mierze dzięki temu, że dwukrotnie dostałam
stypendium Fundacji Polskie Centrum Audiowizualne. A do tego było mnóstwo warsztatów
i kursów. W Stanach mieszkałam łącznie ponad siedem lat, ale dużo jeździłam w tym
czasie między Polską i Ameryką.
Co najbardziej spodobało się Pani za oceanem?
Na pewno bardzo lubię amerykańskie podejście do aktorstwa. Bez względu na
technikę, zawsze jest oparte na wewnętrznej prawdzie. A poza tym, mieszkałam w
Stanach w różnych miejscach i każde z nich miało swoje uroki i wady. W Los Angeles i
Arizonie cudowna była pogoda, a w Nowym Jorku energia miasta, które nieustannie
inspiruje.
A było coś, co Panią w Stanach denerwowało?
Najbardziej... brak pysznych, polskich pomidorów w lecie! (śmiech) No i brak
ukochanej rodziny oraz przyjaciół. Potem wróciłam do Polski ze względu na
zobowiązania zawodowe, dostałam rolę w serialu "Rezydencja". A teraz są na stałe
"Barwy Szczęścia".
No właśnie. Kim jest Pani bohaterka z "Barw szczęścia"? Bo wiem, że wkrótce nieźle
w serialu namiesza...
Asia to pewna siebie, pełna temperamentu dziewczyna. Jest klientką fitness klubu
Kasi Górki, do którego chodzi na masaże - i tam poznaje Bartka Koszyka, którego w
sobie rozkochuje. Myślę, że Asia może sprawiać wrażenie zimnej, nawet wyrachowanej.
Ale ma jakąś swoją tajemnicę. To bardzo ciekawa postać!
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska