Zapraszamy na 584 odcinek "Na dobre i na złe", a w nim…
Van Graaf regularnie odwiedza chirurga w domu - i kontynuuje jego terapię. Tymczasem profesor, gdy kolega podłącza mu kroplówkę… zaczyna pisać swoją mowę pogrzebową.
- Lepiej brzmi „genialny chirurg” czy „ziszczony talent”? A może „człowiek niezmierzonych talentów, w tym i chirurgii”… Co lepiej zabrzmi nad moim grobem?
Holender, w odpowiedzi, wzrusza tylko ramionami:
- Latami możesz sobie to cyzelować…. Nie chciałeś nerki, więc zostały inne metody utrzymania cię przy życiu. Będziesz miał dużo czasu na przemyślenia…. Te leki zejdą w dwie godziny, rano tylko jedna kroplówka, potem dializa i masz kilka godzin spokoju… Pojutrze i popojutrze tak samo. (…) Przyzwyczaisz się, to kwestia rutyny!
A Falkowicz nagle zmienia ton… I po chwili, spogląda z napięciem na przyjaciela:
- Ty pewnie potrafisz sporządzić odpowiedni koktajl…
- Jaki koktajl?
- Wiesz, jaki… Przecierający szlak do nieba. Nie udawaj, że nie rozumiesz… Zresztą, wszystko jedno. Sam potrafię odejść… Na własnych warunkach!
Tym razem, w głosie chirurga słychać determinację. A następnego dnia profesor zjawia się w szpitalu: pogodny i uśmiechnięty. Przez chwilę rozmawia z Przemkiem, później zagląda do Wiktorii… I z początku nie wzbudza tym niczyich podejrzeń. Jednak Adam, gdy słyszy o wizycie brata, od razu czuje niepokój.
- Po co właściwie on tu przyszedł?
- Pewnie tęsknił za szpitalem - Wiktoria, zaskoczona pytaniem, spogląda na kolegę. - Nie wiem, był jakiś inny. Sprawiał wrażenie jakby pogodził się z losem…
A doktor Krajewski nagle blednie…
- On? Pogodzony? W życiu… Chyba, że… Jezu, on się żegnał! On…
Sekundę później lekarze są już w drodze - i jadą prosto do willi Falkowicza. Przerażeni na myśl, że profesor postanowił odebrać sobie życie… Jaki będzie finał?
Emisja odcinka numer 584 już w najbliższą środę. Takich emocji lepiej nie przegapić!