
Data publikacji: 2015-09-29
Bożenka wie, że koleżanka trafiła w sedno. Kilka godzin później postanawia wybadać, co na temat potomstwa sądzi jej ukochany mąż. Zalotnie zaczepia Ruuda:
- Kochanie… Może my też zaczęlibyśmy się starać o dzidziusia?
- Teraz?
- No nie w tej chwili, ale wiesz, zegar biologiczny tyka…
Van Graff jest zdziwiony. Żona znów porusza temat, który uważał za zamknięty.
- No tak, ale teraz najważniejsze są twoje studia. Zaraz masz egzamin za egzaminem. Musisz podnieść oceny – wylicza sucho mężczyzna.
- Jakoś chyba dalibyśmy radę. Marta i Rafał… - przymila się Bożenka.
- Nie chodzi, żeby było jakoś. Tylko żeby było dobrze. W kolejce jest mój doktorat. Druga specjalizacja. Potem dom z ogrodem. No i wtedy będzie dobry czas – kończy zadowolony z siebie Ruud.
- Mamy czekać z tym w nieskończoność?
- Cztery lata, ja myślę, będzie dobrze. Wszystko jest w kwestii dobrego rozplanowania.
- A spontaniczność? - w głosie Bożenki słychać rozczarowanie. - Emocje? Nie czujesz tego, Ruud?
Czy kwestia dzieci poróżni zakochaną parę? Van Graff ma opracowany sztywny plan, w którym nie ma miejsca na marzenia Bożenki o dzieciach. Która opcja wygra? Słowiańska spontaniczność czy holenderski racjonalizm? Ciekawych zapraszamy przed telewizory na 420. odcinek „Na dobre i na złe” o 20.05 do TVP2.