
Jak głoszą legendy, sanatoria to kopalnie romansów. Po tym jak Zybert zasłabł na cmentarzu na pogrzebie Doroty - został wysłany do Konstancina. Wolałby już chyba spokojnie się nudzić niż wzbudzać zainteresowanie w pewnej kuracjuszce...
- Przepraszam, niechcący usłyszałam, że skarżył się pan na brak rozrywek. Nie jest to może kurort na poziomie europejskim, ale co wieczór są tu dancingi, wieczory poetyckie i nawet karaoke. Oczywiście, jeśli ktoś wie, dokąd iść. Chętnie będę pańską przewodniczką – słodko szczebiocze nieznajoma.
Zybert odruchowo łapie się za serce i próbuje spławić namolną amantkę:
- Niestety, mam chore serce.
Nie tak prosto pozbyć się zainteresowanej Zybertem starszej pani, która uwiesza się na jego ramieniu:
- Ja również. Dlatego uważam, że powinniśmy wykorzystać jak najlepiej czas, który nam został. Nie ma nic gorszego niż być martwym za życia! Ale pan nie jest martwy, czuję jak bije pańskie serce. To co? Mogę dać panu swój karnecik?
Co dalej? Czy Zybert uwolni się od kuracjuszki? A może spodoba mu się adoracja ze strony nowej znajomej? Jedno jest pewne - tego nie można przegapić!