back
Latoszek… mordercą?!
-
-
W kolejnym tygodniu lekarz zostanie zatrzymany przez żandarmerię - i odwieziony na przesłuchanie do prokuratury wojskowej. Prokurator zapyta o wydarzenia, do których doszło podczas misji... A Witek szybko straci cierpliwość.
-
-
- Był pan w ostrzeliwanej wiosce dwudziestego drugiego maja… między godziną czwartą rano, a szesnastą?
- Owszem, byłem. Pomagałem rannym cywilom. Jestem lekarzem. Robiłem w tej wiosce swoje. Co mam panu opowiadać? O urwanej nodze trzynastoletniego chłopca? Czy o wnętrznościach dziewczyny, które nie wypadły tylko dlatego, że trzymała je rękami?!
-
-
- Zdaję sobie sprawę, że pan wiele przeżył, ale… mamy swoje procedury - prokurator, mimo ostrego tonu Witka, nie straci opanowania. - Kiedy żołnierz gubi broń na terenie działań wojennych, gdzie szaleje partyzantka… musimy sprawę wyjaśnić.
- Jaką sprawę?
- Gdzie się podziała broń maszynowa o wartości 8 tysięcy dolarów…
-
-
A Latoszek w końcu wybuchnie:
- Do cholery… czy widzi mnie pan z pepeszą?! Jestem lekarzem! Byłem ranny! Ledwo znowu mogę chodzić… A pan siedzisz za tym biurkiem, zadajesz durne pytania…
- Wiem, co pan przeżył, ale…
- Gówno pan wie! Niech pan da nam święty spokój!