back
Fotostory: Po eksplozji
-
-
Tuż po wybuchu, zamachowiec wybiega ze szpitala - i od razu zostaje zatrzymany przez
policję. Mężczyzna jest w szoku. Przerażony, chwyta się za serce i ma trudności z
oddychaniem. A gdy doktor Rogalski ocenia stan jego zdrowia, cicho wyznaje:
- Ja nie chciałem, żeby do tego doszło. Przecież to była prawie atrapa!
-
-
Tymczasem Hana, przerażona, spogląda bezradnie na męża:
- Nie wytrzymam tego! Najpierw tamten wypadek, teraz to.
I w końcu, zgadza się wrócić z Jamesem do domu. Nieświadoma, że w szpitalu wciąż
jest jej brat... Ciężko ranny i nieprzytomny.
-
-
Tretter, zdenerwowany, spiera się z dowódcą grupy antyterrystycznej:
- Przecież musi pan pozwolić komuś tam wejść! Przecież tam są moi lekarze.
- Kiedy zabezpieczymy teren.
- Na Boga, przecież mogą być ranni! Był wybuch, mogą potrzebować pomocy.
- Musimy zabezpieczyć teren.
- Ale mnie interesuje teren, tylko moi ludzie!
-
-
A Wiktoria postanawia działać - na własną rękę. Wie, że Przemek był najbliżej
wybuchu i przekrada się do budynku, by go odnaleźć. Agata próbuje ją zatrzymać:
- Może to nie był jedyny ładunek.
Jednak doktor Consalida odważnie wskakuje do szpitalnej piwnicy:
- Błagam cię, wierzysz, że ten biedak zaminował pół szpitala?!
-
-
I na jednym z korytarzy wpada na. Falkowicza! Profesor z trudem przewozi
nieprzytomnego Przemka. Chłopak ma głęboką ranę prawej ręki... A chirurg, na widok
Wiktorii, rzuca krótko:
- Chcesz pomóc, to ściągaj rajstopy. Szybko! Potrzebna mi opaska uciskowa!
-
-
Sekundę później, doktor Consalida wypełnia polecenie. I pochyla się nad rannym
przyjacielem.
- Wszystko będzie dobrze, słyszysz? Wytrzymaj jeszcze trochę, zabieramy cię stąd za
chwilę!
Jednak Falkowicz od razu wchodzi jej w słowo:
- Mowy nie ma, jeżeli chcesz mu uratować rękę!
I po chwili, dodaje z mocą:
- Nie pozwolą na operację, dopóki nie przeczeszą każdego kąta. To potrwa.
-
-
Wiktoria ma wątpliwości:
- Zabiorą go. Do Orłowskiego albo do Piaseczna!
Ale profesor nie ustępuje.
- Zanim tam dojedzie, ręka będzie do amputacji. Musimy operować teraz, tu, natychmiast!
- To jest twój sposób, żeby się na nim zemścić?!
- Chcesz tracić czas, czy ratować łapę swojego kumpla?!
-
-
- Widzisz, jakie jest krwawienie. Tętnica promieniowa na pewno poszła, łokciowa
najprawdopodobniej też. Musimy natychmiast szyć!
Falkowicz twardo spogląda na Wiktorię. I w końcu, doktor Consalida zgadza się na
jego szalony plan. Oboje wiozą Przemka do sali zabiegowej i przygotowują do
operacji.
-
-
A ranny odzyskuje przytomność - i od razu się niepokoi.
- Gdzie anestezjolog, instrumentariuszka.?
- Opatrunek uciskowy przesiąka. Będę musiała jeszcze ucisnąć.
- Nie powiedziałaś mu?
- Nie. Jesteśmy tylko my. Falkowicz i ja. Masz uszkodzone obie tętnice przedramienia.
Jeżeli teraz tego nie zespolimy. Ręka będzie do amputacji!
- Co?...
- Mam nadzieję, że się zgadzasz. Plusy i minusy tej operacji znasz!
-
-
Tuż przed zabiegiem - problemów przybywa. Na sali brakuje większości leków i Przemek
może dostać tylko znieczulenie miejscowe. Chłopak, przed operacją "na żywca", jest
bliski paniki. Za to Falkowicz spokoju nie traci...
- Muszę pana teraz przywiązać do łóżka, panie Przemku, ale nie ma w tym nic
osobistego. Rozumie pan, prawda?
- I co, może jeszcze kołek w zęby dostanę?! Wiki!!!
-
-
- Cicho bądź! Nie mogę znaleźć żadnych leków anestezjologicznych. Mógłbyś zemdleć?!
Wiktoria, coraz bardziej zdenerwowana, posyła koledze bezradne spojrzenie. Jednak po
chwili znajduje butelkę z eterem.
-
-
Zapała - na myśl o uśpieniu w tak "archaiczny" sposób - znów się buntuje.
- Błagam cię, nie dawaj mu tego. On mnie zabije! Ja jutro muszę iść do prokuratury,
zeznawać!
A w głosie Falkowicza pojawia się irytacja.
- To mnie w tej chwili w ogóle nie obchodzi! Woli pan na żywca czy z kołkiem w zębach?!
-
-
- Na studiach usypiałem w ten sposób świnki morskie i inne gryzonie. Czy pan Przemek
jest aż tak różny od chomika?
Profesor zerka na Wiktorię - i sprawdza, czy żartem udało mu się rozładować jej
napięcie.. Jednak chwilę później, na nowo poważny, pochyla się nad pacjentem:
- Panie Przemku, zachował się pan bohatersko.
-
-
- Chciałbym, żeby oprócz sławy miał pan również sławną prawą rękę. Proszę mi zaufać.
- Nigdy!
- No, cóż. Trudno!
Falkowicz wzrusza ramionami - i siłą przytyka gazę nasączoną eterem do twarzy Zapały.
-
-
A sekundę później lekarze, w skupieniu, zaczynają skomplikowaną operację. I w tym
momencie na salę zaglądają antyterroryści:
- Wychodzicie stąd! Grozi wam tu niebezpieczeństwo, budynek nie został sprawdzony!