Od niedawna grasz Blankę w "Na dobre i na złe", ale w serialu zadebiutowałaś... trzynaście lat temu!
Pierwszy raz pojawiłam się na planie "Na dobre i na złe", gdy miałam niecałe cztery lata. Zagrałam Hanusię, córkę pielęgniarza w osiemdziesiątym ósmym odcinku. Ten wątek został wznowiony mniej więcej rok później, wtedy też pojawiłam się w jednym odcinku (119 – przyp. aut.). Można powiedzieć, że jestem z tym serialem związana prawie całe życie. Moje doświadczenia aktorskie ograniczają się na razie do pracy na jego planie oraz występu w teledysku Jeremiego Sikorskiego do piosenki "Chodź".
Część akcji teledysku rozgrywa się w sali treningowej, gdzie ćwiczysz balet. Uczysz się w szkole baletowej?
Od dziecka moim marzeniem był taniec, trenuję od trzynastu lat. Jako trzyletnia dziewczynka chodziłam na zajęcia do Studia Artystycznego Metro przy Studio Buffo. Tam beztrosko kicałam, a pedagodzy zauważyli, że mam poczucie rytmu i wszystko, co trzeba do baletu. Namówiłam rodziców, żeby zapisali mnie na zajęcia, i tak się zaczęło. Od siedmiu lat jestem uczennicą Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej imienia Romana Turczynowicza w Warszawie. Nauka w niej rozpoczyna się w czwartej klasie szkoły podstawowej, a kończy po maturze.
Ile godzin dziennie poświęcasz baletowi?
Codziennie ćwiczę dwie godziny, a co drugi dzień dodatkowo mam inne zajęcia taneczne, na przykład taniec współczesny i ludowy. Do tego dochodzą zajęcia z umuzykalniania, wiedzy o tańcu, matematyka, fizyka, język polski i wszystkie inne. Spędzam dużo czasu w szkole, często wychodzę do domu o osiemnastej, a gdy mamy do przygotowania koncert, nawet później. Czasami jestem zmęczona, mam za sobą trzy operacje, w czerwcu czeka mnie kolejna, ale mimo to daję radę. Wiem, czego chcę, co mi się podoba, a co nie. Przejdę rehabilitację i wrócę do baletu, bo jestem z nim bardzo związana.
Wiążesz swoją przyszłość z tańcem, czy nie wykluczasz pójścia inną drogą, na przykład aktorską?
Jestem na etapie poszukiwań, jeszcze nie wiem, co będę robiła w przyszłości. Znajduję się w o tyle wygodnej sytuacji, że szkołę baletową skończę po maturze i wtedy zadecyduję, w jakim kierunku pójdę. Będę miała zawód tancerza, ale mogę wybrać studia o innym profilu.
Oczywiście, jak większość małych dziewczynek, w dzieciństwie chciałam być także aktorką. Ta fascynacja nie przeminęła, więc gdy za pośrednictwem agencji dowiedziałam się o castingu do roli Blanki, stwierdziłam: czemu nie? Dlaczego mam nie spróbować? Cieszę się, że dostałam tę rolę, bo to ciekawe doświadczenie, które może dać mi odpowiedź, w jaką stronę iść w przyszłości. Na razie traktuję aktorstwo jak przygodę, ale kto wie, co będzie za rok, dwa?
Stresujesz się przed kamerą? Masz tremę?
Nie pamiętam, jak było na planie przed laty; byłam za mała, żeby mieć z tamtych czasów jakieś wspomnienia. Teraz, przed pierwszym dniem zdjęciowym, nie wiedziałam, czego się spodziewać i miło się zaskoczyłam. Okazało się, że jest bardzo przyjemnie. Wszyscy dookoła są dla mnie wyrozumiali i życzliwi, na każdym kroku mi pomagają i podpowiadają. To się tyczy zarówno reżyserów, jak i członków ekipy realizującej serial i aktorów. Wspiera mnie moja serialowa mama Wiktoria, czyli Katarzyna Dąbrowska, i Grzegorz Daukszewicz (Adam Krajewski – przyp. aut.), z którym mam sporo scen. Podoba mi się na planie, dobrze się tam czuję.
A czy się stresuję? Oczywiście. Po nagraniach zastanawiam się, czy mogłam zagrać lepiej, czy spodobało się reżyserowi. Jeśli tylko mam czas, oglądam odcinki "Na dobre i na złe" z moim udziałem, żeby zobaczyć, czy intencje, które miałam grając, przekładają się na rzeczywistość. Pytam także znajomych, jakie emocje odczuwali widząc mnie, czy trafiło do nich to, co chciałam przekazać. Dzięki temu mogę szlifować moje aktorstwo.
Wcześniej Blankę grała Jagoda Szaluś. Czy oglądałaś odcinki serialu z jej udziałem, żeby lepiej przygotować się do roli?
Nie musiałam się specjalnie przygotowywać, ponieważ koncepcja była taka, że moja bohaterka wraca ze Stanów całkowicie odmieniona. Spędziła sporo czasu poza domem i dojrzała, w pewnym sensie to zupełnie inna osoba.
Blanka jest ewidentnie zafascynowana Adamem, robi wszystko, by zwrócić na siebie jego uwagę. Do czego to doprowadzi?
Ona jest nim oczarowana, to jej pierwsza prawdziwa miłość, a te rządzą się swoimi prawami. Blanka idealizuje Adama, myśli, że to ten jeden jedyny, najlepszy dla niej mężczyzna. Ma motylki w brzuchu i widzi to, co chce zobaczyć. Moja bohaterka jest bardzo odważna, nie kryje swoich zamiarów - próbuje zdobyć względy Adama. Widać, że lubi postawić na swoim. W jednej ze scen, które niedługo zobaczą widzowie, wyląduje w jego łóżku, gdzie przyłapie ją mama. Dojdzie do awantury, Wiktoria będzie wściekła. Wydaje mi się, że Blanka próbuje zwrócić na siebie uwagę. Szuka swojego miejsca na świecie, trochę się buntuje, a w rzeczywistości najbardziej marzy o tym, by być blisko mamy.
Dostrzegasz jakieś charakterologiczne podobieństwa między sobą a Blanką? Jesteś do niej podobna?
Mam w sobie trochę szaleństwa, lubię gdy coś się dzieje, ale nie tyle, ile w życiu Blanki. Nie zdecydowałabym się na kradzież karawanu i szaloną ucieczkę z ciężko chorym chłopakiem i na pewno nie wskoczyłabym, jak moja bohaterka, do łóżka starszemu o wiele lat mężczyźnie.
Przy znajomych jestem otwarta i żywa, dużo się śmieję, ale gdy poznaję nowe osoby, muszę mieć chwilę, żeby się zorientować, na co mogę sobie pozwolić. Wydaje mi się, że jestem dość energiczną osobą, nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Gdy wracam do domu po szkole, mimo zmęczenia, od razu zaczynam tańczyć (śmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski