Czy to prawda, że pani bohaterka pozwie w imieniu pacjentów dyrekcję szpitala w Leśnej Górze, domagając się ogromnego odszkodowania?
Jest pan w lepszym położeniu ode mnie, wie pan więcej niż ja na temat wątku, do którego została wprowadzona Katarzyna. Zatrzymałam się w pewnym miejscu tej historii, nie przeczytałam nowych scenariuszy, bo mam wiele innych zajęć. Na planie "Na dobre i na złe" będę pod koniec kwietnia, jeszcze zdążę.
Szczegółowe opowiadanie, co wydarzy się w serialu, jest mało ciekawe. Lepiej żeby widzowie, zasiadając przed telewizorami, sami przekonali się, o czym będą kolejne odcinki. Wchodzę do ekipy, gram taką, a nie inną postać. Interesujące jest to, że Katarzyna pojawia się tu i teraz. Z czasem fani "Na dobre i na złe" dużo się o niej dowiedzą.
Co może pani teraz powiedzieć na jej temat?
Katarzyna jest prawniczką specjalizującą się w prawie medycznym. Pojawi się w Leśnej Górze ze względu na obowiązki zawodowe i żeby odszukać byłego partnera. Cała tajemnica tkwi w spotkaniu z nim i tym, co z niego wyniknie. To bardzo ambitna, a przy tym życzliwa i empatyczna osoba. Uwielbia swoją pracę, pomaga pacjentom walczyć o swoje prawa, wspiera ich od A do Z. Na razie moja bohaterka jest dość mocno zarysowana, scenarzyści powoli wprowadzają ją do serialu. Badam grunt, przyglądam się - co będzie dalej, zobaczymy. Mam wyzwanie, jest jeszcze inaczej niż do tej pory. Dotychczas nie miałam okazji grać takiej postaci, muszę w sobie szukać innych emocji, cech. Katarzyna to silna osobowość, kobieta twardo stąpająca po ziemi. Zapraszam serdecznie przed telewizory.
Wiem, że nie chce pani zdradzać szczegółów, ale muszę zadać to pytanie: czy byłym partnerem Katarzyny jest Falkowicz?
Moja bohaterka będzie miała do czynienia z Falkowiczem (Michał Żebrowski – przyp. aut.). Nawiązując do jego charakteru i kontrowersji, które wzbudza, mogę jedynie powiedzieć, że trafił swój na swego. Pierwszy raz spotkałam się na planie z Michałem Żebrowskim - to bardzo przyjemna współpraca, jest dobrze. Oby w tym wątku działo się jak najwięcej, oby nasi bohaterowie mieli dużo przygód.
Katarzyna jest przeciwieństwem Lucy, którą pani gra w serialu "Ranczo".
Różni się także od postaci, którą grałam w "Misji Afganistan" (porucznik Justyna Winnicka – przyp. aut.) i wielu innych. Nie chcę odnosić się wyłącznie do Lucy, wcielałam się w różne bohaterki, na tym polega mój zawód. Fascynujące, że cały czas mogę kombinować, próbować, szukać w sobie kolejnych odcieni.
Celowo odniosłem się do Lucy, bo niedawno w prasie pojawiły się rozważania, że chce pani zrezygnować z tej roli, coś zmienić w życiu. Czy to prawda?
Ani nie rezygnuję z grania Lucy, ani nie zamierzam niczego zmieniać w moim życiu, bo jest mi bardzo dobrze. Zostaję w serialu "Ranczo", a teraz dodatkowo będę spotykała się z widzami jako Katarzyna w "Na dobre i na złe".
Co jeszcze? Przed chwilą wróciłam z Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, który prawdopodobnie niedługo zobaczymy w telewizji. Cały czas mam nowe pomysły i plany, ale o większości na razie nie chcę mówić na łamach prasy.
Podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej wystąpiła pani w bardzo ciekawym koncercie "Wielkie przemówienia". Opowie mi pani o tym projekcie?
Dwa koncerty we Wrocławiu prowadziłam jako konferansjerka i w dwóch śpiewałam. W "Wielkich przemówieniach", czyli koncercie finałowym przeglądu w reżyserii Radka Rychcika, śpiewałam między innymi pokojowe przemówienie Andrzeja Wajdy, które wygłosił w 2000 roku, gdy otrzymał Oscara za całokształt twórczości. To mocny tekst, tak jak pozostałe przemówienia wielkich ludzi, których interpretacje muzyczne powstały na potrzeby koncertu. Wajda życzył w nim sobie, by jedynym ogniem, jakiego doświadcza człowiek, był ogień wielkich uczuć – miłości, wdzięczności i solidarności. Nawoływał, żebyśmy się zatrzymali i zastanowili nad tym, co się teraz dzieje na świecie. Każda z piosenek tego koncertu jest wyrazem buntu przeciwko wojnie, cała przedsięwzięcie ma wręcz formę apelu. Wspaniałe, bardzo intensywne przeżycie; miałam poczucie, że biorę udział w czymś ważnym. Myślę, że to był bardzo dobry koncert. Zainteresowało się nim wiele osób, może jeszcze razem wystąpimy.
Co z reżyserią, którą zamierza się pani zająć? Kiedy stanie pani pod drugiej stronie kamery?
Przygotowuję się, mam wielką ochotę zmierzyć się z reżyserią, ale to za moment. Na razie chcę doprowadzić do końca własny projekt - film na podstawie jednego z moich opowiadań, do którego niebawem zostanie napisany scenariusz. Te plany się na siebie nakładają i ze sobą zazębiają, oby starczyło na wszystko życia.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski