Mam wrażenie, że Szczepan jeszcze wiele razy zaskoczy fanów "Na dobre i na złe"...
Szczepan jest otwarty na świat, ma dużo pasji, to wieczny optymista. Człowiek, którego wiele rzeczy ciekawi, który ma mnóstwo zainteresowań. Sam z czasem będę odkrywał, co go inspiruje. Na razie wiadomo, że był hokeistą, ale kontuzja nie pozwoliła mu na zawodowe uprawianie tego sportu. Gdy leżał w szpitalu, gdzie leczył nogę, zafascynowały go szachy.
Pracuje w Leśnej Górze jako salowy, bo chce zdobyć doświadczenie i pieniądze na studia pielęgniarskie.
Dorabia w szpitalu, ponieważ - mimo że jest młodym człowiekiem - ma na siebie pomysł. Żeby osiągnąć cel i zostać pielęgniarzem, pracuje również jako ochroniarz w klubie nocnym. Szczepan ma wiele twarzy (śmiech).
Ta rola jest mi bliska ze względu na moją mamę, która jest pielęgniarką. Pracuje na oddziale noworodków w szpitalu w Tarnowie, skąd pochodzę. Znam ten zawód od innej strony, słyszałem w domu wiele historii. Gdy powiedziałem jej, że będę grał faceta, który chce zostać pielęgniarzem, bardzo ją to rozbawiło. Dochodzą do mnie słuchy, że mam grupę fanów na oddziale, gdzie pracuje. Oglądają serial i trzymają za mnie kciuki. A ja, gdyby zaszła taka potrzeba, zawsze mogę zwrócić się do mamy, żeby udzieliła mi korepetycji (śmiech).
Czy Szczepan dopnie swego i uwiedzie Agatę?
Coś jest na rzeczy, ale kobieta zmienną jest, może być różnie. Nic nie jest ani białe, ani czarne, życie składa się z masy szarości i wielu barw. W tym wątku, między naszymi bohaterami, bardzo dużo się wydarzy. Najwięcej scen mam z Emilką Komarnicką (Agata - przyp. aut.), ale na planie często spotykam się również z Julią Kamińską, która gra Zuzę. Także za jej sprawą dojdzie do ciekawych zdarzeń dotykających ważnych zagadnień współczesnego świata, a mianowicie - postępującej emigracji. Być może widzowie zobaczą ślub... Więcej nie powiem, zapraszam przed telewizory.
Jak ci się pracuje na planie "Na dobre i na złe"?
Fantastycznie, każdego dnia na planie spotykam świetnych aktorów, którzy są profesjonalni i koleżeńscy. Rewelacyjna jest cała ekipa serialu, zaczynając od dziewczyn w garderobie, poprzez wszystkich pracowników technicznych, kończąc na reżyserach. Jest energia, chęć zrobienia czegoś wartościowego, nie ma mowy o pracy na pół gwizdka. Spotkanie z Łukaszem Palkowskim, który dostał Orła za reżyserię (za film "Bogowie" - przyp. aut.), to super sprawa. Nic tylko grać!
"Na dobre i na złe" ma bardzo dużą oglądalność, to serial, który wykreował wiele gwiazd. Czy zastanawiałeś się na tym, że rola Szczepana może wiele zmienić w twoim życiu?
Oczywiście zdaję sobie sprawę z popularności serialu, już ją odczuwam, mimo że pojawiłem się dopiero w kilku odcinkach. Ale przyjmując tę propozycję, nie zastanawiałem się, ile osób ogląda serial i co w związku z tym się wydarzy. Popularność nie jest moim celem, tylko czymś pobocznym. Mam pasję, jestem aktorem - gdy wchodzę na plan czy scenę, skupiam się, żeby wykonać swoją pracę, dobrze zagrać, nie myślę o oglądalności, rozpoznawalności. Każdą rolę traktuję jako wyzwanie i możliwość rozwoju, po prostu. To spotkanie z nowymi ludźmi, aktorami i ciągła nauka.
Oprócz pracy na planie "Na dobre i na złe" poświęcasz dużo czasu teatrowi. Gdzie można cię obecnie zobaczyć?
Gram w trzech spektaklach warszawskiego Teatru Kwadrat - "Okno na parlament", którego premiera odbyła się w styczniu, "Ciotka Karola 3.0" oraz "Przez park na bosaka". Występujemy na macierzystej scenie i dużo podróżujemy po Polsce. Niedawno byliśmy w Radomiu, za chwilę jedziemy do Częstochowy i Białegostoku. Ludzie w mniejszych ośrodkach chętnie przychodzą na nasze spektakle, zazwyczaj jest komplet publiczności. Miałem już przyjemność wystąpić w Tarnowie, gdzie pojechaliśmy na Ogólnopolski Festiwal Komedii TALIA. Niesamowite przeżycie, to był mój pierwszy raz na scenie w rodzinnym mieście po ukończeniu szkoły teatralnej (Akademia Teatralna w Warszawie - przyp. aut.). Tremowałem się bardziej niż zwykle, ponieważ miałem poczucie, że jestem przed swoimi, że inaczej na mnie patrzą, że są na mnie skupieni.
Masz czas, żeby poleżeć do góry brzuchem, poleniuchować?
Mam poczucie, że facet powinien rano wstać i pójść do pracy. Staram się tego trzymać, w marcu miałem wolne trzy dni. Oprócz grania w teatrze i na planie, mam sporo wyzwań dubbingowych, współpracuję z kilkoma studiami, ciągle się przemieszczam. Niedawno do kin wszedł "Kopciuszek", w którym podkładam głos księciu.
Staram się dbać o kondycję psychiczną, czytam, relaksuję się. Gorzej z uprawianiem sportu - nie mam na to zupełnie czasu, co mnie martwi, bo aktor musi być sprawny. Szczęśliwie przyszła wiosna, więc wskoczę na rower. W Warszawie po zamknięciu mostu Łazienkowskiego korki są nie do zniesienia, nie opłaca się jeździć samochodem, bo zajmuje to za dużo czasu. Myślałem, żeby zainwestować w skuter, ale trochę się boję, bo kierowcy w Polsce nie są jeszcze przyzwyczajeni do jednośladów. Może być zbyt niebezpiecznie, dlatego poprzestanę na rowerze.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski