Niedawno obchodziłaś urodziny. Czego sobie życzysz z okazji swojego święta?
Standardowo, jak każdy, chciałabym wyjechać na wakacje. Życzę sobie również jak najwięcej zróżnicowanych ról. Im bardziej interesujące, tym lepiej.
Wakacje są realne, czy na razie wyłącznie w sferze marzeń?
Realne, wyjeżdżam na święta i Sylwestra. To jedyny moment, w którym mogę sobie na to pozwolić, bo cały czas pracuję. Trudno mi znaleźć tydzień, żeby gdzieś pojechać, a w tym przypadku mam wolnych kilkanaście dni! Niewiele brakowało, a nie byłoby o czym mówić, ponieważ miałam grać ostatniego dnia roku spektakl "Dwie połówki pomarańczy". Ostatecznie okazało się, że się nie odbędzie, a ja uznałam, że widocznie tak miało być i skorzystałam z okazji. Jeszcze nie zdecydowałam, dokąd pojadę, ale na pewno będzie bardzo ciepło.
Życzysz sobie jak najwięcej ciekawych ról, ale ostatnio nie możesz narzekać na brak wrażeń zawodowych.
Faktycznie, dużo się dzieje. Dziewiątego listopada w warszawskim Teatrze Komedia odbyła się premiera musicalu "Zorro", w którym występuję. Wcześniej nie miałam okazji zagrać roli, która wymagałaby ode mnie jednocześnie śpiewania i tańczenia, do tego na deskach teatru. Bardzo się cieszę, bo praca nad tym spektaklem była niesamowitą przygodą. Poświęciłam tej roli dużo czasu i uwagi, dałam z siebie wszystko i wydaje mi się, że wyszło dobrze.
Czy w ramach pracy nad rolą miałaś zajęcia wokalne?
Tak, ale mimo to bardzo bałam się przed premierą, bo zawsze miałam problem ze śpiewaniem publicznie. Nie czułam się w takich sytuacjach komfortowo. Nigdy nie uczyłam się śpiewać na poważnie, byłam tylko na kilku lekcjach. Dopiero teraz odbyłam intensywny trening wokalny i w końcu mogłam się przełamać. Wyszłam na scenę i pokonałam stres!
W "Na dobre i na złe" też masz ciekawą rolę. Zuza to bardzo charakterystyczna postać.
Takiej postaci jeszcze nie grałam. Lekarka-żołnierz z silnym charakterem, która chce pomagać ludziom podczas misji w krajach Trzeciego Świata, gdzie rozgrywają się konflikty zbrojne. Ona uwielbia adrenalinę - czuje się świetnie, gdy amputuje nogi, zszywa wnętrzności, walcząc o czyjeś życie w spartańskich warunkach. Takie wyzwania dodają jej skrzydeł. Doskonale czuje się też na motocyklu crossowym.
Jeździłaś na planie motocyklem?
Ponieważ nie mam prawa jazdy uprawniającego do prowadzenia motocykli i nigdy nimi nie jeździłam, trudno było mi grać osobę, która pasjonuje się tym całe życie. Mimo że tylko wsiadałam i zsiadałam z motocykla, udało mi się nawet raz przewrócić. Nic mi się nie stało, w ostatniej chwili zeskoczyłam, ale strachu się najadłam. Od tej pory scenarzyści zaczęli pisać sceny tak, że jeździmy tylko razem z Przemkiem (Marcin Rogacewicz - przyp. aut.). Jestem im za to wdzięczna.
Zuza poznała się z Przemkiem podczas szkolenia przed wyjazdem na misję. Co wydarzy się później, oprócz tego, że będą razem jeździli motocyklem?
Przypadną sobie do gustu, będą mieli romans. Duża część znajomych Przemka nie zaakceptuje Zuzy, ale on zaangażuje się w tę relację, a to dla mojej bohaterki najważniejsze. Nie będzie lubiana między innymi dlatego, że spróbuje zawłaszczyć Przemka, całkowicie go sobie podporządkować. To zaborcza, ostra, wyzwolona i pewna siebie kobieta. Przynajmniej takie będzie sprawiać wrażenie na początku. Z czasem okaże się, że ma słabsze strony, że jest delikatna i wrażliwa, co skutecznie maskuje swoim zachowaniem i ubiorem. Dobrze nam się gra z Marcinem Rogacewiczem dwójkę dziwacznych ludzi, których połączyło uczucie.
Spotkali się w złym momencie. Przemek niedługo zostanie ojcem.
Ani Zuza ani Przemek na początku swojej znajomości nie będą zdawali sobie z tego sprawy. Dowiedzą się o tym po jakimiś czasie w bardzo niewygodnym momencie. Scenarzyści dobrze wymyślili ten wątek; naciągnęli strunę do samego końca, emocje sięgną zenitu. Zuza będzie przeżywać trudne chwili, bo odwrócą się role. Nagle Ola (Anna Karczmarczyk - przyp. aut.) stanie się najważniejsza, a ona spadnie na drugi, a może nawet trzeci plan. Każdej kobiecie trudno byłoby się z tym pogodzić.
Czy mimo to Zuza i Przemek wyjadą na misję?
Gdy Przemek dowie się, że zostanie ojcem, odsunie się od Zuzy, ale to nie znaczy, że nie wiąże z nią przyszłości. Moja bohaterka ma nadzieję na szczęśliwe dla siebie zakończenie, bo chyba naprawdę się zakochała. Nie chcę zdradzać widzom, czy i kto wyjedzie na misję do Afryki. Mogę tylko wyjawić, że w wątku mojej bohaterki istotną rolę odegra Witek Latoszek, którego gra Bartek Opania.
Spotkaliście się na planie komedii "Wkręceni"?
Nie mieliśmy razem scen, a szkoda, bo dobrze nam się pracuje. We "Wkręconych" gram pokojówkę mówiącą po niemiecku, to epizodyczna rola, spędziłam na planie jeden dzień. Grałam między innymi z Piotrkiem Adamczykiem, filmowym Francesco. Było naprawdę zabawnie.
Producenci nie mogli wybrać do tej roli innej aktorki. Dwa lata temu obroniłaś pracę licencjacką z germanistyki, świetnie znasz język niemiecki.
Cieszę się, że znowu mogłam zagrać po niemiecku. Kiedyś miałam już okazję mówić w tym języku na planie serialu "Brzydula". Marzyła o tym moja kochana babcia Ewa, więc zwróciłam się z prośbą do scenarzystów, by specjalnie dla niej stworzyli taki wątek. Zgodzili się, a babcia była wniebowzięta. Mam nadzieję, że tym razem też się ucieszy. "Wkręceni" trafią do kin dziesiątego stycznia przyszłego roku.
Uczyłaś Piotra Adamczyka wymowy?
Na planie był specjalista od niemieckiego, ale Piotr czasami mnie podpytywał. Niestety z moją znajomością tego języka jest coraz gorzej, dużo zapomniałam. Kupiłam nawet książki po niemiecku, żeby sobie coś przypomnieć, ale nie miałam czasu do nich zajrzeć.
Co dalej? Jakie masz plany zawodowe?
W przyszłym roku cały czas będę występować w spektaklach "Zorro", Ostra jazda" i "Dwie połówki pomarańczy" oraz grać w "Na dobre i na złe". Muszę także doprowadzić do końca mój autorski projekt. Stwierdziłam, że chcę sprawdzić się w innej dziedzinie i wyprodukowałam pilotażowy odcinek serialu młodzieżowego "Kapitan plandeka".
Brzmi intrygująco.
To eksperyment - surrealistyczna komedia o superbohaterze, który chce pomagać ludziom, ale ma z tym trudności, ponieważ od ramion po kolana jest obwinięty plandeką (śmiech). Realizowałam ten projekt z grupą znajomych ze szkół filmowych. Mieliśmy trzy dni zdjęciowe w wakacje, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Może zaproponuję "Kapitana plandekę" telewizjom młodzieżowym, a jeśli nikt nie będzie nim zainteresowany, udostępnię film w internecie. Nie robię sobie dużych nadziei, traktuję to jako kolejne doświadczenie. Byłam producentem, pisałam scenariusz i reżyserowałam. Jak się okazało, wzięłam sobie trochę za dużo na głowę. W związku z ograniczeniami finansowymi montażystka charakteryzowała aktorów, a ja ich ubierałam (śmiech).
Gdy rozmawialiśmy kilka lat temu, mówiłaś, jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość zawodową. Realizujesz swój plan punkt po punkcie. Świetnie ci idzie!
Mam dużo szczęścia. Teraz jest dobrze, ale gdybyśmy rozmawiali kilka miesięcy temu, zastałbyś mnie w innym położeniu, nie byłoby tak miło. Robiłam niewiele i nie spełniałam się w pracy, ale to taki zawód. Ostatnio ktoś mi powiedział, że aktor jest nieszczęśliwy z dwóch powodów - gdy gra i gdy nie gra. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić (śmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski