Niedawno do kin trafił film „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”,
w którym grasz jedną z głównych rol. Jakie są twoje kolejne plany
zawodowe?
Przemieszczam się między planem „Na dobre i na złe”, a domem, gdzie
piszę.
Co piszesz?
Dostałem stypendium scenariuszowe w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej.
Gdy mam wolną chwilę, piszę i notuję pomysły na filmy i seriale.
Czy masz wyznaczony termin, w którym musisz oddać gotowy scenariusz?
Daję sobie pół roku, zamierzam skończyć pisanie w czerwcu. Roboczy
tytuł mojego filmu brzmi „Janko”. To filmowa zemsta Janko muzykanta za
jego literacki los.
Obsadzisz się w głównej roli?
Mam postać, która mi pasuje, ale nie zaprzątam sobie tym głowy, teraz
piszę. Współpracuję ze Sławkiem Shuty. Znamy się twórczo ponad dziesięć
lat, parę rzeczy razem zrobiliśmy; cenię jego umiejętności.
W jakiej roli zobaczą cię widzowie „Na dobre i na złe”?
Gram profesora Barta, cenionego na świecie neurochirurga, człowieka
skoncentrowanego na pracy. Mój bohater wychodzi z założenia, że gdy
uprawia się taki zawód, trzeba maksymalnie ograniczyć wpływ emocji na
działanie. Dużo czasu spędził za granicą, życiowo inspirują go kraje
skandynawskie. Wróci do Polski z poczuciem, że może tutaj kontynuować
styl życia i pracy, którego zasmakował w innej części Europy.
To może się zdziwić, bo w Polsce
ludzie mają inną mentalność.
Na pewno zderzy się z większą emocjonalnością, niejednokrotnie przekona
się, że uczucia są bardzo ważne. Będzie dzielił się z innymi bohaterami
swoim doświadczeniem, ale jego niektóre uwagi wywołają konsekwencje
emocjonalne. Tak będzie choćby w sytuacji, gdy powie Wiktorii
(Katarzyna Dąbrowska - przyp. aut.), że kobiety nie nadają się do
chirurgii.
W takim razie będziesz miał do
zagrania dużo ciekawych scen z konfliktami w tle.
To zawsze ciekawe, gdy do serialu, gdzie panują pewne zasady i są
ukształtowane relacje, jest wprowadzana wyrazista postać z silnym
charakterem. Jej zderzenie z zastanym światem może być inspirujące dla
tej postaci i pozostałych bohaterów, którzy ten świat stworzyli.
Wszyscy dostają impuls do działania. Mam nadzieję, że tak będzie także
w przypadku profesora Barta.
W jakich okolicznościach twój bohater
dołączy do zespołu szpitala w Leśnej Górze?
Przyjedzie na chwilę, wezwany, żeby przeprowadzić skomplikowaną
operację, a ostatecznie zostanie na dłużej. To, co lubię w serialach,
to niespodzianka. Nie tworzę za jednym razem postaci od początku do
końca, jak w filmie, gdzie znam zakończenie. W przypadku serialu finał
jest niewiadomą, w związku z czym dotykam materii, której nie mogę
ułożyć. Buduję warunki do startu, stworzę bazę, a potem obserwuję, jak
mój bohater zachowuje się w reakcji z rzeczywistością. To bardzo
interesujące.
Czy profesor Bart zostanie dłużej w
Leśnej Górze ze względu na Julię Burską?
Poznali się za granicą, łączy ich relacja, która przekracza standardy
uczuciowe mojego bohatera. Tyle mogę o tej znajomości powiedzieć, żeby
nie zdradzać szczegółów. Ponownie gram z Olą Hamkało. Wcześniej
współpracowaliśmy na planie komedii „7 rzeczy, których nie wiecie o
facetach” i „Disco Polo”. Lubię takie spotkania z koleżankami i
kolegami w różnych konfiguracjach i odstępach czasowych. Dzięki nim
możemy na siebie spojrzeć z innej perspektywy.
Profesor Bart to czarny charakter?
To zależy od perspektywy (uśmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski