- Moje aktorstwo nie istnieje bez „Anity Sokołowskiej”. To nie jest tak, że się odcinam od swoich cech, grając. Swoje postaci obdarzam swoją energią, swoim myśleniem – wyznaje gwiazda na łamach magazynu ”Nowości”.
- W aktorstwie fajne jest to, że możesz robić rzeczy, których w życiu byś nie zrobiła. To, że jestem aktorką ma też wpływ na to, jakim jestem człowiekiem. A w zależności od tego, na jakiej drodze jestem w prywatnym życiu, tak kreuję grane przez siebie postaci – nie jest to zamierzone, po prostu tego się nie da rozdzielić. Jeśli czuję w sobie złość, to zabieram ją na scenę i widz to czuje. Kiedy słyszę, że mam zagrać nienawiść, a jestem z jakiegoś powodu wkurzona, łatwiej będzie mi to zrobić i na pewno będzie to bardziej autentyczne – dodaje artystka.