Zapraszamy na 647 odcinek „Na dobre i na złe”, a w nim…
- Szpital to nie pana prywatny folwark, profesorze! Operuje pan
nieregularnie, kiedy pan chce i kogo chce! Nie asystuje pan młodszym
kolegom…
Dyrektor wpada wściekły do gabinetu Falkowicza i od razu go atakuje.
Jednak chirurg mu się przeciwstawia. A po chwili... wyrzuca nawet szefa
za drzwi!
- Podejmuję się zabiegów, których nikt inny by nie przeprowadził…
Wypruwam sobie żyły dla tego szpitala!
- Może poprzedni dyrektor tolerował przerost pana ego, profesorze, ale
ja nie pozwolę na igranie z życiem pacjentów!
- Ma pan wobec mnie jakieś konkretne zarzuty? Jeśli nie, to żegnam
pana, dyrektorze!
Tymczasem Krajewski robi wszystko, by uratować życie kolejnego pacjenta
– Tomka. Fana piłki nożnej, który pokonał raka i teraz walczy z
zapaleniem płuc. Chłopak może wygrać z chorobą tylko, jeśli dostanie
niezwykle drogi lek… Ale Stanisławski, gdy Adam zagląda do jego
gabinetu, od razu posyła mu drwiący uśmiech:
- Znowu pan przyszedł naciągać mnie na jakieś pieniądze?
Najkosztowniejszy lekarz w szpitalu…
I sekundę później sprowadzenia leku odmawia – choć dla pacjenta oznacza
to wyrok śmierci. Krajewski, gdy wraca w końcu na oddział, jest o krok
od wybuchu. I gdy Wiktoria pyta go o rozmowę z szefem, rzuca tylko:
- Pocałował mnie w czółko! Pełen empatii i zrozumienia! Zrobi wszystko,
co w jego mocy… Zły jestem, że musiałem się przed nim płaszczyć!
A doktor Consalida postanawia działać…
- Poczekaj, zastanowię się, do kogo zadzwonić... Tretter może mieć
jakieś znajomości, może Zybert?
Czy lekarze połączą w końcu siły… i usuną znienawidzonego szefa ze
szpitala? Odpowiedź wkrótce – tylko na antenie TVP2, w premierowych
odcinkach serialu!