Zrobi wiele, by uratować bezdomną pacjentkę, która straciła sens życia. To będzie piękna lekcja kobiecej solidarności.
Jakimi zasadami kieruje się pani w życiu zawodowym?Kim będzie ten mężczyzna?
Jak to w życiu bywa, nie mam pojęcia (śmiech). Nic nie wiem, naprawdę –
czekam, co się wydarzy. Na razie nie jest gotowa na związek, najpierw
musi pobyć sama ze sobą i poradzić sobie z problemami. Kaśka jest
idealistką; pomimo trudnych doświadczeń, życie nie wyrwało z niej tej
cechy. Kolejne odcinki serialu pokażą, że potrafi walczyć o pacjenta.
Opowie mi pani więcej o tym wątku?
Moja bohaterka wykaże się empatią i solidarnością kobiecą. Nie będzie
jej obojętny los bezdomnej, zmagającej się z rzadką chorobą stawów
Marii (Zofia Zborowska – przyp. aut.), która sama na sobie postawiła
krzyżyk. Będzie walczyła do utraty sił, żeby ją uratować. Trzeba mówić
o swoich doświadczeniach, bo czasami może to pomóc sprowadzić kogoś na
dobrą drogę. Bardzo bym chciała, żeby takich wątków było jak najwięcej,
nawet jeśli moja bohaterka będzie wzbudzać mieszane uczucia. Lubię
takie postaci, ponieważ uczą tolerancji i dotykają tematów, które są mi
bliskie. Jestem wrażliwa na los poturbowanych przez życie ludzi, a
dzięki takim rolom mogę się wypowiedzieć na ten temat. Czuję się na to
gotowa.
Świadczą o tym pani ostatnie role,
choćby w filmie „Matka”, gdzie gra pani kobietę zmagającą się
alkoholizmem, której zostały odebrane dzieci.
Przed rozpoczęciem zdjęć do tego filmu chodziłam do domów kobiet,
którym odbierano dzieci z powodu alkoholizmu. Nie było tam praktycznie
nic poza kawą i zdjęciem z komunii na ścianie; to wyglądało jak makiety
teatralne. Dostałam cenną lekcję - gdy wydaje nam się, że takie
problemy są daleko od nas, jesteśmy w błędzie. Nie mówię tylko o
alkoholizmie. Każdemu z nas może przestać się udawać.
Co, oprócz pracy na planie „Na dobre i
na złe”, dzieje się teraz w pani życiu zawodowym?
Pracuję nad ciekawym projektem realizowanym wspólnie przez Teatr 21
i Nowy Teatr w Warszawie. Zespół artystyczny Teatru 21 składa się
prawie wyłącznie z aktorów z zespołem Downa. Robimy przedstawienie pod
tytułem „Indianie”, którego premiera odbędzie się dziewiątego grudnia.
Spektakl przeznaczony jest dla widzów od siódmego roku życia, ale
zapraszam także starszych miłośników teatru.
Czy szuka pani inspiracji i impulsów
do działania także poza sceną i planem filmowym?
Dużo pracuję nad własnym rozwojem. Uważam, że kondycja ciała i duszy
powinna być w harmonii. Bliska jest mi joga kundalini, która opiera się
na oddechu. Wielu ludzi zapomina, że nasze życie zaczyna się i kończy
właśnie tą czynnością. Warto o tym pamiętać.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski