W jakich okolicznościach
Dominika, którą grasz w „Na dobre i na złe”, trafi do szpitala w Leśnej
Górze?
Dominika pojawi się w Leśnej Górze, ponieważ będzie miała różnego
rodzaju przypadłości, których kolejni lekarze nie będą w stanie
zdiagnozować i jednoznacznie przypisać do konkretnego schorzenia. Moja
bohaterka będzie badana pod różnym kątem, przejdzie szereg badań, które
nie przyniosą żadnej odpowiedzi. Odbierając kolejne wyniki, które będą
wskazywały, że jest zdrowa, spotka Marcina Molendę (Filip Bobek –
przyp. aut.). Tak rozpocznie się ich romans.
Ale trafiła…
To będzie dość burzliwy, ciekawy związek. Dominika jest odważną,
wyzwoloną kobietą, która szuka wrażeń. Gdy dowie się od swojego ojca
(Jacek Mikołajaczak – przyp. aut.), który jest prokuratorem, o
problemach Marcina z prawem, nie zniechęci jej to do niego. Wręcz
przeciwnie – zaciekawi i postanowi tym bardziej zaangażować się w ten
romans.
Marcin po jakimś czasie, dzięki swojemu doświadczeniu, dojdzie do
wniosku, że Dominika może mieć stwardnienie rozsiane i – mimo że ma
ograniczony dostęp do szpitala w Leśnej Górze – zdoła przedstawić taką
diagnozę lekarzom prowadzącym. Moja bohaterka przejdzie kolejne
badania, które potwierdzą jego przypuszczenia.
Jak to przyjmie?
Jej wielkim marzeniem jest latanie, które będzie miała na wyciągniecie
ręki. Gdy dowie się, że ma stwardnienie rozsiane, od otrzymania
upragnionej licencji pilota będzie ją dzielił jeden egzamin. Diagnoza
lekarzy wstrząśnie Dominiką, bo – ze względu na brak przewidywalności
ataku choroby – nie będzie mogła siadać za sterem samolotu. W związku z
tym stanie przed koniecznością ułożenia sobie życia od nowa.
Wątek mojej bohaterki dopiero się rozkręca, zobaczymy, co wydarzy się w
kolejnych odcinkach.
Jak ci się pracuje na
planie „Na dobre i na złe”?
Przed kilku laty zagrałam gościnnie w jednym z odcinków serialu (531. -
przyp. aut) ciężarną Magdę, której ginekologiem była Hana Goldberg
(Kamilla Baar - przyp. aut.). Dobrze wspominam tamte zdjęcia, było
bardzo miło i - mimo upływu lat - nic się pod tym względem nie
zmieniło. Na planie wciąż panuje fantastyczna atmosfera. Widzowie lubią
ten serial, ja też czasami go oglądam; cieszę się, że w nim gram. Poza
tym od czasów „Brzyduli” jestem wielką fanką Filipa Bobka. Fajnie, że
mogę grać jego nową laskę (śmiech).
Kiedy premiera filmu „Na
bank się uda”, w którym grasz jedną z głównych ról?
W sierpniu, ale rozpoczął się już zmasowany atak PR-owy. W tłusty
czwartek odbyła się premiera piosenki Mroza „Napad”, która promuje
film, a będą jeszcze trzy inne. W „Na bank się uda” gram zbuntowaną
hakerkę; zmieniłam do tej roli image. Film ma wspaniałą obsadę, to była
wielka przyjemność móc pracować z Marianem Dziędzielem, Lechem
Dyblikiem i Adamem Ferencym. Niezapomniane spotkanie.
Co jeszcze dzieje się w twoim życiu zawodowym?
Zaczęłam pracę na planie spektaklu Teatru Telewizji TVP „Aszantka”
Włodzimierza Perzyńskiego w reżyserii Jarosława Tumidajskiego. W
obsadzie jest między innymi Kasia Dąbrowska. Ponadto cały czas
występuję na deskach warszawskiego Teatru Ateneum. Gram w spektaklu
„Ojciec” razem z Marianem Opanią i Magdą Schejbal oraz tytułową rolę
w„Antygonie”.
Aktorstwo ewidentnie
sprawia ci ogromną radość, a jednocześnie interesujesz się historią.
Jaką postać historyczną chciałabyś najbardziej zagrać?
Gdy byłam młodsza, zastanawiałam się nad tym, jaką rolę mogłabym
zagrać. Teraz szukam przyjemności w tym, co robię. Staram się być
zadowolona z tego, co mi się przytrafia; każda kolejna rola okazuję się
być tą wymarzoną. Ale, oczywiście, są postaci, w które chciałabym się
wcielić.
Jedną z najlepszych kreacji aktorskich, które odwzorują postać
historyczną, jest bez wątpienia rola włoskiej aktorki Virny Lisi z
francuskiego filmu „Królowa Margot” z 1994 roku. Rewelacyjnie zagrała
starzejącą się Katarzynę Medycejską, która ma dorosłych synów, wnuka
bękarta i próbuje uratować monarchię Walezjuszów.
Masz czas na czytanie
książek historycznych?
Czytam dużo książek psychologicznych, bo to pomaga mi w aktorstwie. Po
książki historyczne sięgam przy okazji przygotowań do kolejnych ról. W
spektaklu Teatru Telewizji TVP „Aszantka” będą grała postać
historyczną; poczytałam trochę o świecie prostytutek z początku XX
wieku i autorze sztuki, Włodzimierzu Perzyńskim, który był wielkim
fanem i znawcą świata lekkich obyczajów. Przygotowuję się tak do każdej
roli - czytam, oglądam, zgłębiam. Jestem ciekawskim człowiekiem,
uwielbiam zdobywać wiedzę; sprawia mi to wielką przyjemność. Dzięki
temu, że w moim zawodzie można grać różnych ludzi, wiele uczę się o
świecie, a dzięki temu także o sobie.
Jak przygotowywałaś się
do roli Dominiki z „Na dobre i na złe”?
Trochę poczytałam o chorobie, z którą mierzy się moja bohaterka, ale
najwięcej dało mi oglądanie materiałów na kanale na YouTubie
(megilounge – przyp. aut.), który prowadzi bardzo atrakcyjna młoda mama
około trzydziestki. Od sześciu lat ma zdiagnozowane stwardnienie
rozsiane; opowiada, jak sobie radzi w życiu, jak musi uważać. Media
społecznościowe pomagają ludziom uciekać od alienacji w chorobie, to
ich bardzo ważna funkcja.
Co jeszcze, oprócz
aktorstwa, zajmuje Cię w życiu?
Mam bardzo dużo zainteresowań. Uwielbiam uczyć się języków – sama
nauczyłam się norweskiego, włoskiego i rosyjskiego. W wolnym czasie
daje sobie wytchnienie spotykając się z bliskimi i znajomymi; to moje
koło ratunkowe.
Sama nauczyłaś się trzech języków?!
Nie potrafię uczyć się na kursach. Kupuję samopomoce językowe i na
pierwszym, najważniejszym etapie, odkrywam, co mnie najbardziej
interesuje w danym języku, co mi sprawia przyjemność na początku.
Chodzi o to, żeby się wciągnąć, później jakoś idzie, a im więcej
człowiek rozumie, tym większą przyjemność czerpie z nauki.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski