Jak było w Hiszpanii?
Tak się zakochałam, że pojechałam tam z mamą na wakacje. Podczas
wyjazdu z ekipą „Na dobre i na złe” nie miałam wątpliwości, że
jestem w pracy. Mieliśmy dużo zdjęć, był upał, ale rekompensowały to
piękne widoki. Znaleźliśmy trochę czasu na zwiedzanie i próbowanie
miejscowych specjałów. Sceny, które widzowie zobaczą w nowym sezonie
serialu, kręciliśmy w Andaluzji, w mieście Mijas i okolicach.
Jakie sceny nagrywaliście w Hiszpanii?
Dlaczego twoja bohaterka i jej mama, Wiktoria, tam poleciały?
Wiktoria (Katarzyna Dąbrowska – przyp. aut.) postanowi odpocząć od
codziennych spraw i problemów związanych z Jędrkiem (Iwo Wiciński –
przyp. aut.), na którego adopcję zdecydowała się jego biologiczna
matka. Wiki bardzo zżyła się z chłopcem, pokochała go i jest
zdruzgotana, że może go stracić. Boi się, że kolejny raz zostanie
zraniona. Ten wyjazd ma jej posłużyć jako odskocznia. Pojedzie tam
także po to, by sprzedać dom babci, ale oczywiście po drodze wiele się
wydarzy. Na przykład spotka tajemniczą wróżkę (Jowita Budnik – przyp.
aut.), która wywróży jej, że urodzi bliźnięta. Wiktoria w to nie
uwierzy, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Czyli być może będziesz miała
serialowe rodzeństwo! Super!
Będzie więcej personelu w Leśnej Górze. Musimy dbać, by w kolejnych
pokoleniach nie zabrakło lekarzy (śmiech).
W prasie pojawiły się także informacje
o gorącym romansie, który w Hiszpanii połączy Wiktorię i Jose.
Wiktoria nie będzie wiedziała, że Jose (Marcin Krajewski – przyp. aut.)
także poleci do Hiszpanii. Pojawi się nagle, cały na biało i bardzo
zaskoczy nasze bohaterki (śmiech). Więcej nie zdradzę.
Co wydarzy się w życiu Blanki po
powrocie z Hiszpanii?
Nagrałam kilka scen, ale dotyczyły głównie życia szpitalnego. Na razie
nie wiadomo, co z wątkiem Blanki i Maćka (Adam Bobik – przyp. aut.). Ze
scenariusza nie wynika jednoznacznie, czy są razem, czy nie. W jednej
ze scen niby pojawi się zdanie, że moja bohaterka jest wolna, z drugiej
strony w rozmowie z Wiktorią powie, że się z Maćkiem pokłóciła.
A co z Radwanem?
Aktualnie wygląda na to, że naszych bohaterów łączy wyłącznie relacja
zawodowa. Blanka jest zafascynowana drygiem i umiejętnościami Radwana
(Mateusz Damięcki – przyp. aut.), który jest świetnym ginekologiem.
Chce podążać jego śladami i się przy nim rozwijać.
Pewnie scenarzystom niełatwo rozwijać
twoją postać, ponieważ masz dużo obowiązków związanych z nauką w
Akademii Teatralnej w Warszawie.
Najczęściej jestem w szkole od 7 do 23, na sen zostaje mi pięć godzin.
Tak wygląda moje życie sześć dni w tygodniu. Jestem przyzwyczajona do
takiego trybu, bo znam go od czwartej klasy szkoły podstawowej, odkąd
zaczęłam uczyć się tańca, niemniej czasem bywa trudno. Często dostajemy
zadania aktorskie, które musimy zrobić z dnia na dzień. Zdarzają się
momenty, gdy jesteśmy skrajnie wyczerpani. Raz, z bezsilności,
położyłam się na podłodze i śmiałam pół godziny.
Praca na skraju wyczerpania to ważny
element aktorstwa.
Wykładowcy uczą nas, że w takim stanie proces twórczy bywa najbardziej
owocny. Gdy człowiek jest zmęczony, przestaje się zastanawiać i
kalkulować, kontrolę przejmuje instynkt i pojawiają się prawdziwe
emocje; nie ma autocenzury.
Czyli poza pracą na planie „Na dobre i
na złe” nie możesz podejmować się innych wyzwań zawodowych?
Odkąd dostałam się na studia aktorskie, zdjęcia do „Na dobre i na złe”
miałam zazwyczaj w weekendy; zobaczymy jak będzie w tym sezonie. Biorę
udział w castingach i drobnych projektach youtube’owych, prowadzę także
własny kanał na YouTube, ale aktywizuję się latem, gdy nie mam zajęć w
szkole, a co za tym idzie więcej czasu. W te wakacje odwiedziłam nawet
Opole i wystąpiłam podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej.
Nie dość, że tam wystąpiłaś, to
zebrałaś świetne recenzje na wykonanie piosenki „Szepty i łzy” Anny
Marii Jopek i otrzymałaś nagrodę dziennikarzy i fotoreporterów.
Gratulacje!
Bardzo dziękuję. To był dla mnie szok, do dzisiaj nie wierzę, co się
wydarzyło, ale coraz bardziej przyjmuję do wiadomości, że jednak tam
byłam. Statuetka stoi na półeczce w domu i sprawia mi wiele radości.
Gdy zadzwoniła do mnie Dorota Szpetkowska i
zapytała, czy chcę wystąpić na festiwalu, od razu powiedziałam, że
oczywiście, ale gdy się rozłączyłam, pomyślałam: matko, przecież ja tam
będę musiała śpiewać! Zaczęły mi się trząść ręce. Bardzo lubię nowe
wyzwania, ale nie zdawałam sobie sprawy, na co się zdecydowałam.
Dotychczas nie dałaś się poznać widzom
z tej strony. Od kiedy uczysz się śpiewu?
Systematycznie od dwóch-trzech lat. To był mój pierwszy występ na żywo
przed publicznością, co zdecydowanie różni się od śpiewania pod
prysznicem (śmiech). Zamierzam nadal rozwijać się wokalnie. W Akademii
Teatralnej jestem na kierunku aktorstwo i wokalistyka. Chciałabym
nauczyć się grać na różnych instrumentach, ale to zajmuje wiele czasu i
nie mogę sobie pozwolić na takie zajęcia.
Śpiewasz, tańczysz i uczysz się
aktorstwa. Zamierzasz w przyszłości skupić się na jednej z tych pasji,
czy łączyć je ze sobą?
Nie mam jasno postawionego celu w życiu. Chciałabym występować w
teatrze muzycznym, dzięki czemu mogłabym połączyć wszystkie pasje. To
nie oznacza, że się zamykam. Wręcz przeciwnie – zamierzam łapać chwile,
cały czas się rozwijać i robić rzeczy, które dadzą mi impuls. Nie
zgadzam się z twierdzeniem, że jeśli robisz wszystko, tak naprawdę nie
robisz nic.
Gdy opowiadasz mi, co zamierzasz robić
w przyszłości i swojej filozofii, od razu na myśl przychodzi mi
Katarzyna Dąbrowska, Twoja serialowa mama z „Na dobre i na złe”.
Podoba mi się jej podejście do pracy i droga, którą idzie. Świat
potrzebuje ludzi wszechstronnych, a nie jednowymiarowych. Aktor musi
tańczyć, śpiewać i być trochę akrobatą. Nigdy nie wiadomo, jakie
umiejętności przydadzą się do kolejnej roli. Może trzeba będzie zrobić
dziesięć pompek na scenie, zaśpiewać, zatańczyć. Musimy być sprawni i
gotowi na każde wyzwanie.
Skoro rozmawiamy o Katarzynie
Dąbrowskiej, ostatnio obie obcięłyście włosy. Czy to jakaś
zorganizowana akcja?
Z naszych włosów powstaną peruki dla podopiecznych fundacji Rak’n’Roll.
Wygraj życie!. Od dłuższego czasu zamierzałam zmienić fryzurę, jak się
okazało Kasia także. Rozmawiałyśmy o tej akcji i wymieniałyśmy się
informacjami. Cieszę się, że moje włosy zostaną wykorzystanie na
szczytny cel.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski