Od naszego ostatniego spotkania, które odbyło się cztery lata temu,
wiele zmieniło się w twoim życiu. Mam wrażenie, że jesteś teraz nową,
odmienioną Emilią.
Przede wszystkim zostałam mamą - to największa zmiana, jaka może
wydarzyć się w życiu kobiety. Wiedziałam, że moje życie bardzo się
zmieni, ale nie przypuszczałam, że aż w takim stopniu. Ta miłość jest
ogromem, daje siłę twórczą i stwórczą. Dzień narodzin Kosmy był
najpiękniejszym w moim życiu. To był kosmos!
Jak teraz patrzysz na świat?
Poukładały mi się priorytety. I nie jest tak, że tylko o tym mówię, a
moja dusza nadal jest niespokojna. Jestem wolnym człowiekiem - teraz
chcę, a nie muszę. A chcę spędzać jak najwięcej czasu z synkiem. Nie
zostawię po sobie większego dzieła niż ten człowiek, więc inwestuję w
niego każdą wolną chwilę.
Kiedyś całym moim życiem była praca. Teraz będę
angażowała się tylko w projekty określone czasowo. Możemy wymieniać się
z mężem (Redbad Klynstra-Komarnicki - przyp. aut.); oboje mamy wolne
zawody. Gdy ja brałam udział w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”,
on był na tacierzyńskim. Pracował, ale zdecydowanie mniej. Opiekował
się naszym synkiem, teraz ja będę częściej w domu, potem on. Tak się
będziemy wymieniać.
Powrót do pracy miałaś bardzo intensywny, bo udział w programie
„Twoja twarz brzmi znajomo” to ogromne wyzwanie.
Najpierw wróciłam do Teatru Ateneum, gdzie w maju odbyła się premiera
spektaklu „Łowca”, na który serdecznie zapraszam. To thriller, trudny
gatunek w teatrze. Nie mnie oceniać, czy jest dobry, ale widzowie są
zadowoleni. Ekipa twórców była bardzo wyrozumiała, dostosowywali się do
mnie, miałam przerwy w próbach, mogłam karmić synka. To było delikatne,
bezbolesne przejście do pracy po urlopie macierzyńskim. Potem wzięłam
udział w programie, który okazał się dla mnie największym
wyzwaniem zawodowym w życiu.
Było aż tak ciężko?
Nie miałam pojęcia, na co się
zgodziłam. Nie wyobraziłam sobie, jakie to jest czasochłonne i
pracochłonne. Rozmawiałam z kolegami i koleżankami, którzy brali udział
w poprzednich edycjach „Twoja twarz brzmi znajomo”. Mówili że jest
ciężko, ale nie dodałam do tego jednej zmiennej – oni nie mieli wtedy
dzieci. Gdy wracałam z prób i nagrań, nie mogłam się położyć i
odpocząć, bo chciałam być jak najdłużej z synkiem. Pękało mi serce, bo
nie mogłam dać mu tyle, ile chciałam. Przez trzy miesiące stworzyłam
dwanaście pełnokrwistych postaci, które pokazywałam widzom w kolejnych
odcinkach aż do finału. To wymagało wiele wysiłku i wytężonej pracy, a
ja nie byłam rozgrzana zawodowo. Z dnia na dzień musiałam zakasać
rękawy i utrzymać kondycję psychofizyczną przez długi czas. Moja czara
występowania jest na razie mocno przepełniona (śmiech).
Wróciłaś
także na plan „Na dobre i na złe”. Czego widzowie mogą spodziewać się
po Agacie, którą grasz w serialu? Zmieniła się tak jak ty?
Niektórzy wolą grać zamknięte, od początku do końca określone role, a
ja lubię gdy postać dojrzewa razem ze mną. Tak jest z Agatą, która jest
dziś zupełnie inna niż 4-5 lat temu. Moja bohaterka wróci do Leśnej
Góry z tajemnicą. Wciąż nie wiadomo, gdzie tak naprawdę była. Będzie
zdystansowana, ale pogodna – wygląda na to, że wiele zrozumiała i że
jej też pozmieniały się priorytety.
Oficjalnie była na specjalizacji
hematologicznej.
W Wiedniu, gdzie się specjalizowała, spędziła rok, a w Leśnej Górze nie
było jej przez dwa lata. Zamierzała pojechać Żukiem dookoła świata, ale
nic o nim nie słychać; może gdzieś go porzuciła? Co się działo
wcześniej? Na razie to tajemnica, która pewnie wyjaśni się w kolejnych
odcinkach.
Jak Agata odnajdzie się w Leśnej Górze
po takiej przerwie?
To już zupełnie inny szpital ze względu na ludzi, którzy go tworzą. Gdy
jej nie było, kadra bardzo się zmieniła, jest wiele nowych osób. Agata
została ordynatorem interny; będzie musiała szybko wszystkich poznać i
się odnaleźć. Wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak powrót, życie
cały czas płynie. Ona ma przeszłość, historię związaną z Leśną Górą,
ale wejdzie do nowej przestrzeni.
Czyli traktujesz teraz Agatę jak nową
postać?
Tak do tego podchodzę. Pierwsze dni na planie były bardzo ciekawym
doświadczeniem, mój mózg był zdezorientowany. Niby miejsce i
terminologie medyczne znam, ale te dwa lata robią swoje. Pierwsze
dwa-cztery dni były bardzo interesujące, na każdym kroku doznawałam
déjà vu; dziwnie się czułam. Później kliknęło i znowu jest jak dawniej.
Co z relacją Agaty i Szczepana?
Wiele wskazuje na to, że Agacie - mimo że jest dumna i będzie starała
się to ukrywać - zależy na Szczepanie (Kamil Kula – przyp. aut.).
Tęsknota jest nicią, która przywiodła ją do Polski. Widocznie musiała
wyjechać bardzo daleko, żeby uświadomić sobie, że ktoś najważniejszy
dla niej jest tak blisko. Niestety wróci trochę spóźniona (śmiech).
Mimo uczuć, które nią targają, będzie musiała zaakceptować sytuację i
przypatrywać się z boku więzi, która z dnia na dzień coraz silniej
będzie łączyć Szczepana i Linę (Izabela Perez - przyp. aut.).
Czy w najbliższym czasie będziesz
miała na planie „Na dobre i na złe” sceny ze swoim mężem?
Przez te wszystkie lata zagraliśmy razem kilka scen i to jeszcze w
czasach, gdy nie byliśmy małżeństwem. Redbad (doktor Ruud – przyp.
aut.) był wtedy moim kolegą z planu. Nie wiem, jak się pracuje z mężem
na planie „Na dobre i na złe”, ale mam nadzieję, że niedługo się dowiem
(śmiech).
Ale
wiesz, jak się z nim pracuje w teatrze. Gracie razem choćby w spektaklu
„Małe zbrodnie małżeńskie”.
Graliśmy razem także w spektaklu Teatru Telewizji „Rio”, a kolejny
projekt prawdopodobnie przed nami. Bardzo lubię pracować z Redbadem, dlatego że tak
samo myślimy o sztuce. Podobnie wartościujemy i podchodzimy do teatru,
a przede wszystkim ze sobą nie rywalizujemy. Nie mówię, że nie ma
między nami sporów, bo są, ale zawsze przybierają postać kreatywnej
wymiany zdań. Redbad jest znakomitym aktorem, ale jeszcze lepszym
reżyserem. I to nie jest tylko moje zdanie. Uwielbiam z nim pracować w
konfiguracji aktorka – reżyser.
Właśnie w takiej konfiguracji
będziecie pracować w tym nowym projekcie?
Jak już mówiłam, moja czara bycia na scenie jest mocno przepełniona,
więc tym razem - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - stanę po drugiej stronie i zostanę producentką spektaklu, który Redbad będzie reżyserował. Od dawna chciałam
spróbować swoich sił w takiej roli; wydaje mi się, że zmiana
perspektywy jest zawsze bardzo rozwijająca.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski